Dodano dnia: 03/04/2019
Popularnego Mazura D-50, produkowanego od początku lat sześćdziesiątych w Zakładach Mechanicznych w Gorzowie Wielkopolskim, stopniowo wypierały importowane traktory z ZSRR, w tym początkowo DT-54, a następnie DT-75. W gospodarce polskiej, głównie w budownictwie, ale również i w rolnictwie stale wzrastało zapotrzebowanie na ciągniki gąsienicowe wyższej mocy, określane wówczas jako maszyny ciężkie o wadze do 6000kG. Przeznaczenie takiego ciągnika było iście specjalistyczne do prac polowych z dużymi narzędziami (4-5 skibowe ciężkie pługi talerzowe, brony talerzowe itp.), do prac melioracyjnych lub jako spycharki w budownictwie.
Dlatego też w drugiej połowie lat sześćdziesiątych w Gorzowie zdecydowano się na podjęcie prac mających na celu opracowanie prototypu nowoczesnego ciągnika gąsienicowego, który miał być następcą Mazura D-50. Podstawową sprawą było uzyskanie dużej mocy ciągnika, większej siły uciągu i przyczepności pozwalającej na szeroki zakres prac w ciężkich warunkach. Wprawdzie już wówczas produkowano w Polsce dużej mocy silniki wysokoprężne np. typu DSR-100 Stalowa Wola. Ale były to konstrukcje mało ekonomiczne, bazujące jeszcze na silnikach „Stalinca”. Z pomocą przyszła decyzja dzięki, której w drugiej połowie lat sześćdziesiątych Polska zakupiła gamę silników Leyland, przeznaczonych do przemysłu motoryzacyjnego i ciężkiego. Dlatego konstruktorzy zdecydowali się na zastosowanie takiego sześciocylindrowego silnika Leyland UE-400 o mocy 97 KM.
Nowy ciągnik został opracowany praktycznie od podstaw. Konstrukcję wsparto na potężnej ramie. Skrzynia biegów pozwalała na lepszy – ciaśniejszy dobór poszczególnych prędkości do danego typu prac. Operator dysponował tu, aż 6 biegami w przód i 2 w tył. Sterowanie odbywało się w typowy sposób dla „gąsienicówek” czyli po przez dwa cięgła połączone ze sprzęgłami bocznymi i niezależnymi hamulcami taśmowymi lewej i prawej taśmy gąsienicy.
Ciągnik posiadał wałek odbioru mocy z dwoma zakresami: 540 i 100 obrotów na minutę. Ten drugi był przewidziany do napędu wciągarek linowych, a pierwszy zaś do popularnych maszyn rolniczych. Wersja rolnicza oznaczona literą „R” otrzymała, dodatkowo za tylnym mostem, potężny siłownik hydrauliczny poruszający trzypunktowy układ zawieszania narzędzi.
Lekkie gąsienice typu łańcuchowego, z przykręconymi samooczyszczającymi się płytami charakteryzowały dobre własności jezdne. Te częściowo ażurowe płyty o szerokości 45cm powodowały, iż nacisk jednostkowy sześciotonowego ciągnika wynosił zaledwie 0,30kg/cm˛. Był to wynik dość dobry, gdyż dla porównania lżejszy o półtorej tony Mazur D-50 wywierał większy nacisk o 0,05kg/cm. Podobnie jak w ciągniku D-50 czy S-80, układ jezdny stanowiły wózki z rolkami jezdnymi, podtrzymującymi i kołem prowadzącym gąsienicę.
To, że był to ciągnik opracowany od podstaw można było zauważyć, patrząc na pierwszy rzut oka. Traktor otrzymał bardzo nowoczesne stylistycznie oblachowanie i kształt kabiny. Szczególnie w oczy rzucała się pochylona opływowo, przeszklona jednoosobowa kabina. Jej kształt zmieniono w kolejnych wydaniach prototypów, na dwudrzwiową i poszerzoną, tak żeby mogły się zmieścić w niej dwie osoby.
Ostatnie ciągniki Mazur D-50 przeznaczone dla rolnictwa zjechały z taśmy na końcu lat sześćdziesiątych, a prototypy, których w latach 1967 – 72 wykonano pewną ilość nie zostały w końcu przeznaczone do produkcji seryjnej. Dlaczego tak się stało ? Warto tu wspomnieć o zmianach politycznych pierwszej połowy lat siedemdziesiątych, które radykalnie odwróciły dotychczasowy kierunek. Pod koniec 1970 roku ekipa Gomułki traci władzę. W rządzie, który utworzył Piotr Jaroszewicz, ministrem przemysłu maszynowego został Tadeusz Wrzaszczyk, który powtarzał często, że Polska nie zna innej drogi rozwoju przemysłu jak zakup licencji. W tym momencie wiele rozpoczętych i daleko zaawansowanych projektów polskiego przemysłu zostało wstrzymanych. Warto wymienić chociażby daleko zaawansowane prace nad rozpoczęciem produkcji w Ursusie doskonałych traktorów serii U. Dodatkowo centralizacja przemysłu pierwszej połowy lat siedemdziesiątych nie ominęła Zakładów Mechanicznych w Gorzowie.
Należy dodać, że gorzowskie zakłady oprócz produkcji ciągników C-451 i ciągników D-50, były w latach sześćdziesiątych jednym z głównych kooperantów Ursusa dostarczających podzespoły ciągnikowe. Dlatego w 1972 roku na mocy powołania Zrzeszenia Przemysłu Ciągnikowego Ursus, Zakłady Mechaniczne Gorzów Wielkopolski weszły w skład tegoż zjednoczenia.
Rafał Mazur