Agro Tech Minikowo 2006

Dodano dnia: 04/07/2006

W dniach 1-2 lipca 2006 na Targi Rolne Agro Tech do Minikowa zjechały zabytkowe traktory, będące własnością członków Klubu Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych „Traktor i Maszyna” mającego siedzibę w Lipnie woj wielkopolskie. Niniejsza prezentacja odbyła się dzięki inicjatywie członka klubu Pana Jacka Grzywacza.


Jak się okazało, stary doskonale utrzymany sprzęt wzbudzał ogromne emocje wśród zwiedzających. U wielu z nich odżyły wspomnienia, a młodsi mogli po raz pierwszy zobaczyć i dotknąć tak wiekowe ciągniki.
W sumie klub zaprezentował 9 ciągników, które stanowiły przekrój rozwoju konstrukcji ciągników od lat dwudziestych do lat sześćdziesiątych, w tym unikatowy egzemplarz Lanza HL 12 z 1921 roku.


Punktualnie o godzinie 10 rozpoczęło się wielkie uruchamianie maszyn. O ile w przypadku młodszych konstrukcji traktorów Ursusa C-325, Zetora 25T i Man’a. ożywienie silnika rozrusznikiem elektrycznym nie stanowiło problemu, to w ciągnikach Lanz Bulldog i jego polskim odpowiedniku Ursus C-45 stanowiło to już pewien spektakl połączony z sykiem podgrzewania lutlampą głowicy żarowej i wielu zabiegów mających na celu doprowadzenie do sprawnego zaskoczenia jednocylindrowego silnika. Warunkiem dobrego zapłonu była wysoka temperatura gruszy żarowej. Do wprawienia w ruch wału korbowego silnika w ciągniku Lanz Bulldog i Ursus posługiwano się wyjmowanymi z kolumny kierownicami, a w przypadku najstarszego wspomnianego już traktora HL 12 należało tego dokonać przy pomocy energicznego ruchu kołem zamachowym. Mogło się zdarzyć odbicie obrotów wału korbowego w niewłaściwą stronę, ponieważ jednak silnik z głowicą żarową był silnikiem tak zwanym symetrycznym, czyli mógł pracować zarówno na obrotach w lewo jak i w prawo. Taka praca bez obawy o zatarcie była możliwa jedynie w przypadku silnika Bulldog HL 12 gdyż pompka olejowa niezawodnie dostarczała olej do łożysk niezależnie od kierunku obrotów wału korbowego. Jednocześnie ciągnik ten nie posiadał skrzyni biegór tak więc chcąc jechać w tył należało puścić obrotu silnika w lewo.


Prawie w jednym czasie zaskoczyły silniki Lanz-ów obwieszczając to zgromadzonej publiczności basowym wystrzałem. Od tego momentu w promieniu 50 metrów nic nie było w stanie zagłuszyć miarowego dudnienia ogromnych silników. Niektórzy bliżej zgromadzeni, odczuwali drżenie ziemi pod nogami. Trzeba wiedzieć, że tego typu ciągniki z powodu właśnie kłopotliwego rozruchu, podczas przerw w pracy w ciągu dnia, były pozostawiane na niskich obrotach powodujących dość silne drgania. Skutkiem czego taki ciągnika potrafił się w niedługim czasie zapadać w ziemię, aż po sam spód skrzyni biegów.
Równie ciekawie przedstawiało się wprawianie w ruch przy pomocy korby Zetora 25 z 1949 roku. W tym ciągniku unoszono zawory ssące dźwignią osadzoną z przodu silnika (tzw. odprężnik) w celu zmniejszenia kompresji w cylindrach. Inaczej energiczne obracanie korbą byłoby niemożliwe. Po szybkim zakręceniu korba należało jednocześnie opuścić dźwignie dekompresora. Niepowtarzalny dźwięk jaki wydaje ten dwucylindrowy silnik, przypomina z początku mlaskanie, jednak stopniowo nabierając prędkości, można poczuć dość duży jak na niewielką moc silnika moment obrotowy. Pomagało w tym 150 kilogramowe koło zamachowe. To powodowało, że właściwie te ciągniki radziły sobie z ogromnymi obciążeniami.
Tuż przed południem, rozpoczął się wielki spektakl z udziałem starych i nowych ciągników. Przed tłumami widzów na wielkim polu pokazowym ruszyły stare i nowe traktory ustawione w szyku trójkąta. Czubek układu stanowił właśnie najstarszy Lanz HL 12, za nim przesuwały się w prze dwa Zetory, w trzecim rzędzie Ursus C-325 i perfekcyjnie odnowiony Man. Za nimi w jednym rzędzie 2 traktory Lanz i Ursus C-45, kolejne coraz to szersze rzędy stanowiły współczesne ciągniki. Jednocześnie można było zobaczyć w jednej chwili ogromny postęp techniczny w tej dziedzinie.
Parada zakręcała przed publicznością i następnie, każdy ciągnik z wolna przesuwał się tuż na wyciągnięcie ręki przed zgromadzonymi. Jednocześnie kolejno prowadzący omawiał historię każdego z zabytkowych traktorów.
Po południu zwiedzający mogli dotknąć, zasiąść za kierownicą i zrobić sobie zdjęcie przy ciągnikach. Bardzo ważne były też rozmowy z kolekcjonerami, które stanowiły pewien niepowtarzalny klimat. Wiele osób z ogromnym zainteresowaniem zadawało pytania dotyczące pokazanych traktorów. Wszyscy zostali też zaproszeni na 27 sierpnia na V Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych w Wilkowicach koło Leszna.


Prezentację zakończył pokaz zwinności i szybkości tych na pozór ociężałych maszyn. Dopiero wtedy można było zobaczyć jakie umiejętności musi posiadać kierowca takiego ciągnika, aby zwinnie manewrować cztero-tonową maszyną bez wspomagania kierownicy. Zgromadzonym spodobał się taniec Ursusa C-325, który na przyhamowanym wewnętrznym kole napędowym wykręcał dynamiczne piruety.
Na koniec maszyny dość mocno przykurzone polnym pyłem widowiskowo wtaczały się po specjalnych najazdach na samochody ciężarowe, na których udały się w drogę powrotną.

Rafał Mazur

Zobacz więcej na