Spychacz czołowy „Taran” T-218

Dodano dnia: 26/01/2011

Obecnie wszelkiego typu ciągnikowe spychacze czołowe, coraz częściej pełnią rolę pługów śnieżnych czy zgarniarek. Ostatnimi czasy wraz z surowymi zimami, tego typu urządzenia przeżywają swój renesans. Jednak nie należy zapominać, że te stosunkowo proste maszyny zostały zaprojektowane jako pomoc w usuwaniu obornika.
Potrzeba produkcji spychacza czołowego, przez polski przemysł dość długo była niezauważana. Początkowo problem stanowił brak odpowiedniego ciągnika, wyposażonego w odpowiednio mocną ramę i przednią oś, które zniosłyby obciążenia związane z pracą spychacza lub ładowacza czołowego.
Dopiero Ursus C-330 spełnił te wymagania. Po za tym ciągnik ten wyposażono już w 2-sekcyjny rozdzielacz hydrauliczny do sterowania cylindrami zewnętrznymi. O ile pierwszy polski ładowacz czołowy T-210 TUR., pojawił się w 1967 roku, to na opracowanie spychacza czołowego trzeba było poczekać znacznie dłużej.

Do momentu pojawienia się spychacza czołowego, jednym z usprawnień mechanicznych w usuwaniu obornika była szufla mechaniczna lub przenośnik skrobakowy. Oczywiście ciągnik ze spychaczem czołowym ma swoje ograniczenia, jak szerokość chodnika czy wysokość stropu. Obecnie w dużych gospodarstwach stosuje się wielofunkcyjne mini ładowarki teleskopowe.

Dokumentację spychacza czołowego pod nazwą „Taran” T-218, przygotowało biuro konstrukcyjne Warmińskiej Fabryki Maszyn Rolniczych Agromet Warfama w 1972roku. Urządzenie przystosowano do montażu wyłącznie na ciągniku C-330. Przednia tarcza zgarniająca, jak na dzisiejsze standardy była stosunkowo wąska. Z założenia jedynie popularna trzydziestka, ze względu na niewielkie gabaryty, mogła być wykorzystywana do usuwania obornika, w ciasnych chodnikach przejazdowych. To był również jeden z powodów dla, którego nie podjęto się opracowania wówczas podobnego spychacza dla Ursusa C-355.

To jedno z najwcześniejszych zdjęć spychacza T-218. Za tarczą widać koło kopiujące. Na ramie znajduje się malowany w pierwszych seriach napis Taran.

Tarcza o szerokość 165 cm tylko nieznacznie wystawała po za boczny obrys małego C-330. „Taran” w przeciwieństwie do współczesnych spychaczy, nie posiadał siłownika unoszącego tarczę. Czynność ta była wykonywana za pomocą tylnego podnośnika, który był sprzęgnięty cięgłem z zawieszoną zawiasowo na sworzniach, ramą spychacza.
Spychacz mógł kopiować nierówności, w czym pomagały zamocowane za tarczą dwa niewielkie kółka. Podobnie jak współczesne tego typu urządzenia, T-218 wyposażono w dwie krawędzie robocze. Gumową służącą do usuwania obornika i stalową, którą po obróceniu tarczy o 180˚, można było wykonywać niewielkie prace ziemne. Regulacja kąta w płaszczyźnie poziomej odbywała się ręcznie, po przestawieniu sworzni w otworach w zakresie od 10˚ do 30˚.

Dopiero w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych przyszła poważniejsza modernizacja. Pojawił się siłownik hydrauliczny. Przed wszystkim rozszerzono zakres możliwości zabudowy na ciągnikach C-360 oraz MF-255 i pochodne.

Spychacz czołowy T-218, był produkowany niemal bez zmian przez stosunkowo długi okres czasu. Jednocześnie stanowił on jedyną tego typu krajową propozycję. W 1983 roku, produkcja zostaje przekazana do POM Augustów, następnie od 1986 wytwarzanie „Tarana” przejmuje POM Węgorzewo. Po jego likwidacji w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, dokumentację spychacza przejmuje zakład „Hydramet” Gajewo. Wówczas urządzenie zostaje dostosowane do zabudowy na innych ciągnikach jak C-360, MF i pochodnymi. Zrezygnowano z dotychczasowego systemu unoszenia tarczy. Spych wyposażono w cylinder hydrauliczny wraz z instalacją. Rozpoczęto również produkcję tarczy o szerokości 2 metrów.

Rafał Mazur

Zobacz więcej na