Ursus C-45 1:15

Dodano dnia: 10/09/2006

Czytając tytuł tego artykułu można przypuszczać, że posiadam ciągnik Ursus C-45. Niestety jeszcze go nie posiadam, a celem tego artykułu jest opisanie modelu w skali 1/15 właśnie mojego wymarzonego ciągnika – Ursusa C-45.
Dlaczego model i dlaczego właśnie ten ciągnik? To pierwsze chyba nie wymaga zbytniego wyjaśniania – po prostu na razie ceny tych ciągników przewyższają moje możliwości, jednak jak mówią „marzenia się spełniają”. Jeśli chodzi o to dlaczego wybrałem właśnie ten ciągnik, to również nie wymaga większego opisu. Po prostu moje marzenie – ciągnik, który dla mnie jest „pięknem w pięknie” – miłością do niego zaraziłem się od taty bardzo dawno. Teraz razem z nim zrobiłem właśnie ten model. Pierwszy – i miejmy nadzieję – nie ostatni.
Z modelarstwem nie miałem nigdy styczności i to właśnie był mój problem. Jak wiadomo praktyka w danej dziedzinie jest najważniejsza. Mi jej brakowało i dopiero w trakcie budowy tego modelu nasunęły mi się pewne pomysły, które mam zamiar wykorzystać do budowy kolejnych modeli. Można by zapytać – dlaczego nie żaden gotowy model ? – otóż odpowiedź jest prosta. Na rynku widziałem tylko jeden model Ursusa, jednak jego wykonanie pozostawiało wiele do życzenia – pomijając fakt, że był to w sumie Lanz ze zmienionym napisem. Cena była moim zdaniem za wysoka, ale czego się nie robi dla pasji. Tak więc padła decyzja – własny model Ursusa C-45 robiony od podstaw. Przez dłuższy czas była tylko koncepcja i masa pomysłów – które zresztą w praktyce okazały się bezużyteczne. Pierwszym elementem, który powstał był komin – oczywiście „stożkowy”. Jako materiał użyliśmy fragmentu wałka od snopowiązałki (muszę dodać, że nie nadawał się on już do użycia – dobrego bym nie zniszczył). Został on wytoczony u znajomego tokarza. Przez dłuższy czas tylko ten komin stał na moim biurku. Dopiero, gdy zbliżały się wakacje i pojawił się pomysł, aby model zabrać do Wilkowic na Festiwal – prace ruszyły całą parą. W ruch poszły szlifierki, wiertarki i tokarka. Większość prac była wykonywana w garażu. Tylko kosmetyczne prace i małe korekty były wykonywane w domu. Czasami model lądował na biurku celem przymiarki części.
Główny element modelu, czyli cylinder, karter skrzynia biegów i tylny most zostały wykonane w jednym kawałku. Następnie „cała góra” została względem niego dorobiona i przymocowana. Do mocowania zostały użyte małe gwoździe oraz kleje: Poxipol i Butapren. Ten pierwszy nadaje się również do modelowania i wyrównywania powierzchni. Można go modelować wilgotnym palcem. Chłodniczki zostały wykonane z siateczki od głośnika samochodowego – konkretnie z osłony. Pozostałe elementy, takie jak osłony kół zamachowych, głowica, kominek filtra powietrza oraz wiele innych zostały zrobione z kombinacji drewna, metalu i innych odpowiednich tworzyw – jednak opis dokładny tworzenia tych elementów wykracza poza rozmiary tego artykułu. W razie jakichś pytań mogę odpowiedzieć np. na maila.
Wiele osób pyta się o koła. Otóż koła to nic innego jak krążki wytoczone z kawałka dębowej deski. Częściowo zatoczone na tokarni, a reszta obrobiona na zwykłej wiertarce. Bieżnik kół tylnych został wycięty z dętki od Fiata 126p i naklejony w formie takiej „jodełki”. Dużym problemem było przednie zawieszenie, które wymaga nie lada cierpliwości. Tutaj świetnie spisał się mój tato, który tą cierpliwością się wykazał. Dorobienie osi w takich małych wymiarach to naprawdę żmudna robota. W dodatku, że tak naprawdę to zawieszenie przednie w tym modelu działa normalnie – jego skok ogranicza tylko mocowanie drążków „na stałe”. Model został pomalowany zwykłą farbą w aerozolu – „zieleń wiosenna”. Elementy czarne to również zwykły „czarny mat”.
Model „zaliczył” w tym roku swój pierwszy Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego Samelczaka w Wilkowicach. Stał obok dioramki Rafała z Zetorem 50 Super podczas orki oraz innych modeli. Obok towarzyszyła mu również kosiarka Brill – jednak prawdziwa. Trzeba wspomnieć, że model przechodził jeszcze małą kosmetykę w dzień imprezy o 6 rano! Do domu wrócił jedynie z zniszczoną lekko kierownicą – którą „dopadły” rączki ciekawych wszystkiego dzieci. Za rok mam zamiar również zabrać ten model do Wilkowic – jednak nie jako jedyny model.
Jakby ktoś chciał o coś zapytać to zapraszam na forum do tematu o tym modelu ==> KLIK

Paweł Rychter

Pierwsze przymiarki i warsztat pokojowy.

Porównanie z oryginalną lutlampą

Taka niby zrywka drewna…

Sesja plenerowa

Model przed Festiwalem

Model po Festiwalu z pamiątkami

Zobacz więcej na