Ładowacz czołowy TUR-1

Dodano dnia: 11/06/2010

Polski ładowacz czołowy, pojawił się stosunkowo późno. Podczas gdy w innych krajach, takie urządzenia były stosowane już od kilku lat, u nas pracowały jedynie doczepiane NuJny z importu. Problem tkwił w konstrukcji naszych ciągników.
W 1964 roku, podczas targów rolniczych ELMA w Jönsburgu, polscy inżynierowie, próbowali dociec dlaczego nasz C-328,  nieźle już wówczas dopracowany i wywołujący duże zainteresowanie, nie był sprzedawany. Po kilku dniach, gdy już dobrze wgryźli się w ekspozycję ciągników różnych firm, zauważyli, że każda z nich, z wyjątkiem Ursusa, stara się pokazać traktory, obwieszone różnymi urządzeniami. W tym również ładowaczami czołowymi. W krajach, gdzie odczuwało się poważny brak rąk do pracy , a farmer musiał nierzadko radzić sobie sam, na kilkudziesięciohektarowym gospodarstwie, z liczną obsadą krów czy trzody.  Przedstawiciele firm, produkujących sprzęt dla rolnictwa doceniali to, projektując urządzenia wspomagające pod postacią, miedzy innymi ładowaczy czołowych.

Podobnie zaprezentowane w Jönsburgu ciągniki z ładowaczami, sprawiały imponujące wrażenie.

Problem tkwił w słabej osi przedniej Ursusa, która po prostu tego by, nie wytrzymała. Po za tym, tak naprawdę w środkowej czy przedniej części ciągnika, nie było gdzie przymocować ramy ładowacza. Dopiero Ursus C-330 został dostosowany do pracy z takim urządzeniem. Otrzymał on masywną oś, o przekroju rurowym, podwieszoną do solidnego wspornika wyposażonego w otwory montażowe.
Na świecie, początkowe konstrukcje, przypominające ładowacze czołowe, służyły do załadunku siana i słomy. Były one poruszane linami przy pomocy systemu krążków. Dopiero w latach pięćdziesiątych, wraz z upowszechnieniem się układów hydrauliki zewnętrznej, takie stertniki zyskały nowe możliwości i przekształciły się w funkcjonalne ładowacze.

Z całą pewnością stertnik stogujący z lat trzydziestych, był protoplastą ładowacza czołowego. Konstrukcja ewoluowała by w latach pięćdziesiątych, przybrać…

… taką formę. A – ładowacz stogujący, B- ładowacz czołowy z widłami do słomy.

Gdy tylko, w 1967 roku, Ursus wypuścił pierwsze traktory C-330, niemal natychmiast jeden z egzemplarzy trafił do Warmińskiej Fabryki Maszyn Rolniczych, celem opracowania konstrukcji ładowacza czołowego. Urządzenie oznaczone zostało symbolem T-210 TUR. Ramię wykonano z rur profilowych, co zapewniało stosunkowo mały ciężar i dużą wytrzymałość. Hydraulika pierwszych modeli „Tura”  podłączana była, pod rozdzielacz ciągnika, działając jednostronnie na dwa siłowniki nurnikowe o jednostronnym działaniu. Czyli: tłoczony olej działał podczas podnoszenia, natomiast opuszczanie wywoływane było ciężarem ramienia, które opadając wypychało olej z siłowników do układu. Zwolnienie ładunku, znajdującego się na łyżce, dokonywał traktorzysta w bardzo prosty sposób, przy pomocy dźwigni z linką, która uwalniała zapadkę blokującą.

To jedno z najwcześniejszych zdjęć ładowacza TUR. Widać tu pierwszą konstrukcję szerokiej łyżki. W niej, ze ściany wystają zamknięte grodzie, wewnątrz, których znajdują się punkty mocowania. Ta łyżka okazała się za duża i zastąpiono ją wąskim czerpakiem o pojemności 0,17m³.

Maksymalny udźwig ładowacza wynosił 400kg, ale w skrajnym położeniu- wyciągniętego wysięgnika, malał on o połowę. Do wyrównania nacisków na osie ciągnika, służył przeciwciężar, wykonany jako stalowa skrzynia, zawieszana na trzypunktowym podnośniku ciągnika. Skrzynię tą zazwyczaj napełniano piaskiem.
Wyposażenie podstawowe stanowiły dwa elementy :
– Łyżka o szerokości 1,1m i pojemności 0,17m³
– Widły do obornika o szerokości 1,1m
Za dodatkową opłatą można było zamówić hak, przedłużacz wysięgnika, spychacz i czerpak wieloczynnościowy (łyżka ażurowa).

Zdjęcie z prospektu reklamowego: T-210 TUR, zamontowany na C-330. Z tyłu widzimy skrzynię przeciwwagi. W dolnej lewej części zdjęcia znajduje się piękny znak firmowy „Warfamy” z lat sześćdziesiątych.

W takiej formie ładowacz produkowano w zasadzie, bez zmian do końca lat dziewięćdziesiątych. W 1978 roku, opracowany został model o większej sile udźwigu, przystosowany do montażu na ciągniku C-355 i C-360. Od tego momentu ładowacz T-210 oznaczany jest dodatkową nazwą „Tur-1”, natomiast większy T-261 jako „Tur-2”. W 1983 roku produkcję ładowaczy przejmuje POM Gajewo. Rok później, równoległą produkcję „Tura”,  rozpoczyna Przedsiębiorstwo Mechanizacji Produkcji Zwierzęcej „Meprozet” Kościan.

Na niewielką skalę TUR nadawał się do prac ziemnych.

W latach dziewięćdziesiątych, do „Tura-1”, zaprojektowano 2 –sekcyjny rozdzielacz i wysięgnik. Dzięki czemu możliwe było hydrauliczne sterowanie kątem natarcia łyżki czy opróżnianie wideł. Wersja ta, została oznaczona literą A. Kolejna, prawie współczesna modyfikacja, obejmuje zastosowanie trzysekcyjnego rozdzielacza i wysięgnika, umożliwiając pracę z niewielkim chwytakiem obornika, potocznie zwanym krokodylem.
W latach dziewięćdziesiątych na bazie POM-u Gajewo, wydzieliły się dwie firmy „Pomarol”i „Hydramet”. Do produkcji małych „Turów”, oraz POM Mrągowo, który w latach osiemdziesiątych wdrożył konstrukcję ładowacza T-273 (Tur-5), przystosowanego do montażu na ciągnikach Ursus C-385 i pochodnych.

To współczesny ładowacz TUR-1, pochodzący z Hydrametu, w wykonaniu 2-sekcyjnym, podczas pokazów w Wilkowicach 2009.

 

Obecnie, można jeszcze zamówić ładowacz „Tur-1” , w podobnym wykonaniu jak czterdzieści lat temu. Jednak, system zwalniania łyżki przy pomocy linki, to już przeżytek. Dlatego aktualnie, największym powodzeniem, cieszą się 2-sekcyjne odmiany „Tura”.

Rafał Mazur

 

Zobacz więcej na