V Ogólnopolski Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych

Dodano dnia: 27/08/2006

Dnia 27 sierpnia 2006 roku już po raz piąty do Wilkowic zjechali się kolekcjonerzy i miłośnicy starych ciągników i maszyn rolniczych z całej niemal Europy. Tegoroczny festiwal zaskoczył ilością wystawionego sprzętu zarówno organizatorów, jak i zwiedzających. Na miłośników czekała ponad setka ciągników i maszyn z różnych okresów. Tym razem najstarszym ciągnikiem imprezy był Fordson F z 1919 roku. Swobodne poruszanie się po placu wystawowym było możliwe tylko do około godziny dziewiątej. Później zaczęli zjeżdżać się miłośnicy i na placu stawało się coraz bardziej tłoczno. Takiej liczby zwiedzających w historii tej imprezy jeszcze nie było. A naprawdę było co oglądać.
Piękną i dość widowiskową tradycją festiwalu jest jak co roku parada ciągników, która właściwie rozpoczyna cały zlot. Już od poranka w pobliskim parku zjeżdżające w coraz to większych ilościach traktory ustawiały się w długą kolumnę. Niektóre silniki nie były wygaszane i pracowały równo na niskich obrotach. Odgłosy lekko dudniących Lanzów i Ursusów mieszały się z równą pracą silników rzędowych innych marek. Przechodząc wzdłuż owego węża, oczekujących na ruszenie maszyn, można było zauważyć przy ciągnikach ożywione rozmowy kolekcjonerów i zwiedzających. Tematyka dość szeroka – od szczegółów konstrukcyjnych do informacji o częściach zamiennych.
Punktualnie o godzinie 11, wraz z zakończeniem mszy św. poświęconej również w intencji kolekcjonerów, uruchomiony został silnik stojącego na czele kolumny Ursusa C-45 należącego do Prezesa Klubu „Traktor i Maszyna” Pana Rafała Samelczaka. W jednej niemalże chwili ożyły wszystkie silniki. Dla miłośnika starych traktorów była to nie lada symfonia. Chwilę później załączane zostały biegi i korowód z wolna ruszył. Zgromadzeni wzdłuż trasy widzowie, pozdrawiali przemykające szosą traktory. Chwilami to wydarzenie przypominało dawne defilady lub pochody 1-majowe z lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Tym bardziej, że większość ciągników była przystrojona w polskie flagi, szturmówki i wieńce dożynkowe w ten sposób nawiązując do historycznego tła, w którym przeżywały lata swojej świetności. Ten barwny korowód przejechał około 2 kilometrową trasę ulicami Wilkowic zmierzających w kierunku głównego placu manewrowego na którym odbywał się festiwal.

Na tymże placu nadjeżdżające traktory ustawiały się tworząc coś w rodzaju dużego prostokąta. Momentami zamieszanie podczas tych manewrów było dość duże. Niektóre traktory cofały, inne ustawiały się przodem, nie mniej jednak już po paru minutach wszystkie maszyny tworzyły szyk prostokąta.
Nastąpiło uroczyste otwarcie festiwalu, które rozpoczął Wójt Gminy Lipno Pan Janusz Chodorowski, będący również kolekcjonerem, członkiem i gorącym orędownikiem idei Klubu „Traktor i Maszyna”. Obecne również były władze miejscowe i posłowie Sejmu RP. Jako, że obecny festiwal był już piątą (mały jubileusz) imprezą, była to również okazja do wspomnienia pamięci człowieka, bez którego być może nigdy, by nie doszło do powołania Festiwalu Starych Ciągników i Maszyn, pierwszego założyciela i inicjatora tych spotkań Pana Jerzego Samelczaka. Delegacja Członków Klubu pojechała złożyć kwiaty na grobie Pana Jerzego. Festiwal został otwarty. Ciągniki kolejno zaczęły zjeżdzać z placu manewrowego na swoje stanowiska.
Jednocześnie część tych maszyn, już szykowała się do powrotu na plac, aby po kolei zostawać przedstawionymi publiczności. Każdy traktor został wyposażony w tabliczkę z numerem odpowiadającym numerowi stanowiska, na którym można było porozmawiać z właścicielem i dowiedzieć się szczegółów na temat maszyny.
Po zaprezentowaniu publiczności wszystkich ciągników nastąpiła krótka przerwa – jednak tylko dla zwiedzających – ponieważ organizatorzy i właściciele eksponatów przygotowywali się do pokazów pracy maszyn. Oczywiście zgodnie z metodami używanymi w czasach ich młodości ich maszyn.
Po chwili na sąsiadujące pole wyjechał pierwszy całkowicie polski ciągnik rolniczy Ursus C-325 z 1961 roku wraz z żniwiarką „Przodownicą” starszą od ciągnika o 5 lat. Kiedy zabrano się do żniw na pole wjechał ciągnik Lanz Bulldog PS 45 ciągnący przyczepę, która służyła do przewozu snopków, które po związaniu i załadowaniu na przyczepę zostały przetransportowane pod przygotowaną już młocarnie MSC 6 napędzaną za pomocą pasa transmisyjnego od przystawki pasowej ciągnika Ursus C-328. Już po kilku minutach worki zaczęły napełniać się ziarnem. Chwilę po odebraniu pierwszych worków ziarna wymłóconych przez młocarnie, podjechał kombajn zbożowy – dobrze znana w latach sześćdziesiątych Vistula. Tym razem, w przeciwieństwie do pokazów z zeszłego roku, nie było bezpośredniego koszenia na polu. Kombajn przyjmował ścięte przez żniwiarkę garście zboża wprost do hedera. Ten rodzaj zbioru, tzw. dwuetapowego, stosowany był też w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. W przypadku zbyt dużej wilgotności ziarna i braku odpowiednich urządzeń dosuszających, ścięte żniwiarką garście dosuszały się na polu, a następnie kombajn podbierał je bezpośrednio. Chwilę później z podajnika wyładunkowego Vistuli sypnęło plonem na podstawioną przyczepę. Tuż obok przez cały czas jeździły różne ciągniki – m.in. Lanz HL 12, kilka Ursusów C-308, Ursus C-45 i wiele innych.
Kiedy jeszcze trwało młócenie pobliskie pole zawładnęły już pługi. Jako pierwszy przewrócił skibę pług motorowy Praga 10 HP będący własnością MNR w Szreniawie. Tuż po nim do orki ruszyły: Ford Ferguson oraz ciągnik marki SAM.
Organizatorzy tak skonstruowali plan imprezy, że nikt nie mógł się nudzić. Tuż po pokazie orki – na pole wjechały ciągniki do konkurencji przeciągania załadowanej przyczepy. Konkurencja wydaje się banalna, jednak ciągnięcie przyczepy po zaoranym świeżo polu to nie lada wyzwanie. Dzielnie radził sobie w tej konkurencji mały Zetorek 2011, który wydawał się jeszcze mniejszy w zaprzęgu z dość dużą przyczepą. Jednak w pewnym momencie zakopał się i pomimo, że udało mu się wyjechać, to przyczepa wjeżdżając w koleiny „wykopane” tylnymi kołami stanęła na dobre. Wtedy z pomocą przyszedł Ursus C-45. Zgodnie z przypuszczeniami poradził sobie świetnie z taką „przyczepką”. W tłumie słychać było sugestie, żeby zaczepić do niego dwie albo trzy takie przyczepy. Z pewnością byłaby to o wiele bardziej widowiskowa konkurencja.
Następnie wszyscy przenieśli się z powrotem na plac, gdzie wystawiane były maszyny. Teraz było troszkę czasu na rozmowy z kolekcjonerami. Chociaż niektórzy korzystając z okazji, odpalali swoje traktory i pędzili na plac manewrowy, aby pojeździć sobie trochę. Może niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy, ale dla prawdziwego miłośnika każda sekunda, którą spędzi za kierownicą swojego wymarzonego pojazdu jest na wagę złota i przynosi wiele przyjemności.
W trakcie tych przejażdżek jeden z kolekcjonerów zafundował zwiedzającym niezwykle rzadko spotykane widowisko. Otóż w jego Ursusie C-45 przez kilka sekund wydobywały się z komina metrowe języki ognia. Była to próba refleksu dla fotografów. Niektórym udało się uchwycić ten wydobywający się ogień – chociaż nie zawsze było to udane ujęcie. Sądząc po opiniach dawnych traktorzystów – którzy mieli styczność z tym ciągnikiem – takie „niespodzianki” czasami się zdarzały.
Koniec imprezy powoli się zbliżał. Niektórzy kolekcjonerzy powoli pakowali się do wyjazdu.
Na koniec nastąpiło oficjalne zakończenie V Ogólnopolskiego Festiwalu Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego Samelczaka oraz wręczenie nagród i podziękowań. W tym roku za najlepszy ciągnik zlotu został uznany Lanz Bulldog. Nie mniej jednak Pan Leszek Nowak już tradycyjnie zajął miejsce na podium. Nie ma się co dziwić, gdyż jego ciągniki są naprawdę warte tych nagród. Właściciel szczęśliwego kuponu otrzymał jako nagrodę rower górski. Specjalne nagrody zostały również wręczone zagranicznym Klubom obecnym na festiwalu.
Nie mniej jednak impreza była bardzo udana. W tym momencie należą się wielkie brawa wszystkim, którzy przyczynili się do organizowania tegorocznego festiwalu. Zapewne wiele osób, które odwiedziły w tym roku Wilkowice w ostatnią niedzielę sierpnia „zaraziło” się tą nieuleczalną chorobą jaką jest miłość do starych ciągników i maszyn rolniczych. Nie pozostaje nam nic innego jak zaprosić wszystkich już dziś na VI Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego Samelczaka w sierpniu 2007!

Paweł Rychter, Rafał Mazur

Zobacz więcej na